Faktycznie bez chociażby pobieżnej znajomości książkowego pierwowzoru można było się łatwo pogubić. Szkoda, że twórcy filmu bardzo ograniczyli narrację Bucky'ego (w książce bardzo wiele wnosiła) i myślę, że to był główny błąd reżysera. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś na świat wyjdzie 3-godzinna wersja filmu, zdając się na zdanie Jamesa Ellroy'a byłoby co podziwiać. Bardzo obawiałem się o występ Hillary Swank, która w ogóle mi nie pasowała w roli femme fatale, w dodatku jej podobieństwo do filmowej Dalii, było wątpliwe. Osobiście wolałbym widzieć Jennifer Connelly, ewentualnie Mię Kirshner, która doskonale wykorzystała swoje - dosłownie - 5 minut. Ale - wraz z trwaniem filmu Swank coraz bardziej mnie do siebie przekonywała. Pozdrawiam

Mi tez Jennifer Connnelly o wiele lepiej pasowałaby do tego filmu.

A kto jest mistrzem w tej recenzji? Bo chyba nie De Palma.

Trudno sie z Toba nie zgodzic Fidelio - oczekiwania mialem ogromne a efekt mnie rozczarowal. Co to za kryminla z ktorego wieje nuda ? Nie udalo sie de Palmie wykreowac napiecia, ktore znamy z hitow tego gatunku. Oczywiscie swietnie oglada sie zdjecia, muzyka idealnie wpasowuje sie w klimat, ale na tych elementach nie da sie zbudowac chocby dobrego obrazu kiedy rezyser po prostu sie nie przylozyl, a widz ma wrazenie ze nawet niespecjalnie sie staral zrobic cos porywajacego. W moim odczuciu de Palma "przeszedl" obok filmu zostawiajac robote wspolpracownikom - a efekt jest niestety kiepskawy. Z czystym sumieniem nawet milosnicy noirowych kryminalow moga sobie darowac.

WItaj, Fidelio.
A co sądzisz o "Femme Fatale"? To jest prawdziwy majstersztyk, dzieło totalne... Precyzyjna i efektowna wypowiedź na temat kina gatunków, tworzenia, nastawienia do życia, przeznaczenia... To wszystko tam jest, ale trzeba spojrzeć na ten film szerzej, bez skupiania się na fabule, a bardziej na tkwiącej w niej symbolice i źródłach, do których się odwołuje.

UWAGA SPOJLER

No a wracając do "Czarnej Dalii"... piszesz, że "film jest zbyt zawiły". Według mnie tak nie jest. Częściowo utajone są jedynie motywacje bohaterów i niektórzy z nich owiani są tajemnicą. To co dla Ciebie jest wadą, dla mnie jest zaletą. Dzięki temu film zmusza do refleksji... do zadania sobie kluczowych pytań... do udzielnia na nie odpowiedzi... dlaczego Lee ma łzy w oczach, gdy stoi nad zwłokami Baxtera Fitcha, czemu tak desperacko rzuca się w wir śledztwa w sprawie Czarnej Dalii, czy naprawdę pobił Linscotta podczas próby szantażu, czy po to żeby uzyskać informacje dotyczące śmierci Dalii... czy Kay Lake jest aż tak nieskazitelna, czy może Bucky postanowił tak ją widzieć żeby nie zwariować... dlaczego Ramona zabiła Dalię, dlaczego tak mocno ją okaleczyła... jaki to ma związek z Madeleine i tym, iż była podobna do Betty... czy Madeleine ma romans z jej ojczymem Linscottem... i tak dalej i tak dalej.
To jest w tym filmie fascynujące... niesie tyle pytań, niesie tyle tajemnic, które nigdy nie zostaną rozwiązane... Wyjaśnia je tylko jeden strzał... i próba ukrycia złamanego życia pod pozorem szczęśliwego związku.
Pozdrawiam.